wtorek, 28 października 2014

Rozdział 2

Wszyscy byliśmy tak zajęci naszym położeniem, że dopiero po chwili zorientowaliśmy się co robimy. Raini była położona na jakiegoś kolesia, Calum do niej przytulony, a mnie oczywiście…
- Co ty kurwa robisz?! – wydarłam się szybko wyskakując z objęć mojego śmiertelnego wroga.
- Ja?! Chyba raczej ty!!! – odkrzyknął Ross dopiero teraz zorientowany, co robił.
- Jak mogłeś ją obejmować… - powiedział z obrzydzeniem jakiś kumpel owego blondyna.
- Zamknij się… - warknął na niego.
Wciągnięci tak w kolejną kłótnię, kompletnie zapomnieliśmy dlaczego się tutaj znaleźliśmy.
- Ja Wam dam gówniarze jedne! – krzyczała dyrektorka wyskakując zza drzewa, która miała na twarzy… właśnie, co to w ogóle jest? Tupecik jej spadł z głowy? Nagle zaczęłam się głośno śmiać. Jednak inni najwyraźniej nie zauważyli o co mi chodzi, tylko wydarli się na mnie i zaczęli uciekać. Tak więc przyłączyłam się do nich.
Pobiegliśmy w stronę tylnego wejścia do kuchni.
- Idę pierwsza! – krzyknęłam na próbującego otworzyć drzwi blondyna.
Nie zwracając uwagi na jego protesty, otworzyłam drzwi pierwsza i weszłam do pomieszczenia. Panowała tam ciemność – tym lepiej dla nas.
 Kiedy wszyscy weszliśmy do środka, rozeszliśmy się po omacku.
Ledwo co ucichliśmy, a już drzwi otworzyły się z wielkim impetem i słychać było zawodzenie dyrektorki.
- Buaaaaaah! - krzyknął chłopak z 'drużyny' Ross'a, na co wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać. Głupi babsztyl jednak dał się złapać i zwrócić swoją uwagę na zdziwaczałego ucznia. W międzyczasie z zaskoczenia Calum wziął patelnię i z okrzykiem bojowym walnął nią we w połowie łysą głowę dyrektorki, która już po chwili osunęła się na podłogę.
- Nic jej nie zrobiłeś? - zapytałam nieco wystraszona podchodząc do rudzielca. Niby zagrożenie minęło, ale też nie chciałam, żeby coś jej się stało. 
- No co ty, ona ma stalową głowę. - zaśmiał się mój przyjaciel. 
- Przynajmniej nie będzie pamiętać że to my. - dodała Raini.
- Dobra, ja idę. Do zobaczenia jutro, lamusy! - krzyknął pusto-głowy blondyn po czym wyszedł z pomieszczenia razem ze swoją paczką. Odprowadziliśmy ich wzrokiem. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą.
- Może ją gdzieś zabierzmy? -Cal. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
- Tiaa, dobry pomysł. - powiedziałam, na co i Rai przytaknęła. Wzięliśmy dyrektorkę za nogi po czym zaczęliśmy ją wywlekać na dwór. Jednak nie było dane nam ją uratować, bo już po chwili usłyszeliśmy z daleka krzyk ochroniarza.
- Ten dzień chyba nigdy się nie skończy… - westchnęłam cicho po czym zaczęłam biec z powrotem w głąb kuchni. Stojąc na środku pomieszczenia moim oczom ukazał się ogromny garnek. Wielce uradowana w podskokach pognałam do niego po czym powoli się do niego wgramoliłam. Calum’owi i Raini chyba także udało się gdzieś schować, ponieważ gdy ochroniarz zaczął coś szemrać niedaleko kuchni, nie było słychać ich głosu.
Z oddali tylko dało się rozpoznać zawołania typu: pani dyrektor! Nic pani nie jest? – albo: haloo! Muszę panią zabrać do szpitala!
Kiedy wszelakie głosy ucichły, podniosłam powoli przykrywkę naczynia i wychyliłam głowę.
- Czysto! – powiedziałam nie za głośno, ale też nie za cicho, aby inni mogli mnie usłyszeć. W czasie gdy wyskakiwałam na podłogę, oczywiście potknęłam się o brzeg garnka i spadłam plackiem na zimną posadzkę.
Nawet nie zauważyłam, kiedy Cal podszedł do mnie, ale gdy mnie zobaczył, zaczął się śmiać nie do opanowania.
- Z czego rżysz? – powiedziała Rai która już po chwili do niego dołączyła.
- Hahaha, bardzo śmieszne. – powiedziałam z ironią wstając.
- Ty się lepiej spójrz na swoją twarz. – powiedziała czarnowłosa podając mi lusterko. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie, przeraziłam się. Na twarzy wszędzie widniał rozmazany tusz, jedno szkło kontaktowe zleciało mi na policzek (tak, Lau w tym opowiadaniu ma dosyć słaby wzrok i musi nosić soczewki ;3 – od aut.), a włosy przylepione były do mojego czoła.
- No fakt, było mi gorąco, ale bez przesady! – krzyknęłam zdziwiona.
- Może lepiej idź ty do łazienki i popraw swój wygląd. – dodała moja przyjaciółka.
- Dobry pomysł… ale może zrobię to już u mnie w domu. – odpowiedziałam po czym ruszyłam w kierunku bramy głównej. Była już godzina poza lekcyjna, więc nie miałam problemu z wyjściem z terenu szkoły. Rai poszła w swoją stronę, ponieważ mieszkała w przeciwnej części miasta niż ja, a Calum poszedł razem ze mną, bo akurat był moim sąsiadem. W sumie to trochę na jego nieszczęście, bo często nawiedzam go gdy potrzebuję jakiejś porady sercowej lub nawet modowej. Dokładnie, był lepszym doradcą modowym od wielu dziewczyn!


****
Hey! Wiem, rozdziału nie było od wieków :c Na pewno już nikt tego nie czyta przez moją głupotę, ale dodaję ten rozdział aby chociaż trochę oczyścić swoje sumienie...  
Chociaż i tak jest beznadziejny :< 
Kolejny rozdział postaram się dodać szybciej, może będę mieć więcej weny ;*

~ Refive <5

2 komentarze:

  1. Ekstra ;3 Dopiero co trafiłam na twojego bloga i jest świetny! Ś W I E T N Y ! Calum walnął dyrektorkę patelnią w głowę?! WTF? hahaahaha... leżę i nie wstaję ;P Prosze, daj szybko next :))

    OdpowiedzUsuń